Luxtorpeda : A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki

Crossover / Poland
(2014 - Metal Mind Productions)
Mehr Infos

Lyrics

1. OSTATNI

Mój czas, moja materia
Życie na peryferiach
Wygrany na loterii sen
Jestem niepoliczalny
Jak ty, niepowtarzalny
Mam prawo wierzyć w to co chcę

Po porodzie nam odcięli
Stały dopływ miłości
I tak z pępowiną w ręce
Szukamy tożsamości
By wyjść poza nawias
I punkt na wykresie
Nie jesteśmy cyfrą
Wpisana na marginesie

Mamy nip, mamy regon
Mamy pesel i co z tego?
Mamy coś więcej
Znaczymy coś więcej
(x2)

Dusi mnie to uwiera
Afera liczy zera
A bohatera głupi gra
Historia się powtarza
Na mamony ołtarzach
Ofiarą nasze DNA

Historia czasem milczy
A czasem kłamie
A wokół tyle krzyków
I szarpania kłami
Szum narasta agresywnie
Budzi niechęć i niewiarę
Czy na wiarę mam brać
Prawdy zareklamowane?

Mamy nip, mamy regon
Mamy pesel i co z tego?
Mamy coś więcej
Znaczymy coś więcej
(x2)

Szelest dokumentów
Odmierza czas na nowo
Dumne rosną wyjresy
Hodowane naukowo
Dźwięczny głos monet
Opowiada jak
mechaniczne biją serca
Uzbrojone w stal
Wbrew temu jak
Funkcjonuje świat
Metka, nalepka
Etykieta, znak

Mamy coś więcej
Znaczymy coś więcej
Wbrew temu jak funkcjonuje świat
Mamy coś więcej
Znaczymy coś więcej


2. J.U.Z.U.T.N.U.K.U.

Ja chce zaginać czas
Mam morze potrzeb i nie starcza mi dnia
A chciałbym w nim pływać, rozciągać, obmywać
Łakome i lubieżne ja
Chce więcej mnie we mnie
By skupić promienie
A ciepło słoneczne spłynęło mi z warg
W tym blasku próżności
Ślepy na światło miłości

Przygotowałem zamach na siebie samego
Uderzę w czułe miejsce wiem gdzie je mam
Na celowniku namierzone moje ego
Wystrzelę i zamienię "Ty" przed "Ja"
"Ty" przed "Ja"

Mam już nudności od słodkości blichtru
Bez goryczy w niczym za krawędzią kiczu
Tlen ostatni pierwiastek prawdy
W moim świecie gdzie cień rzucają zasady
Otworzę serce niech spłynie krew
Popłynie jasnym strumieniem
Umrze zła część mnie, bo byłem więźniem
Z zamurowanym sumieniem

Przygotowałem zamach na siebie samego
Uderzę w czułe miejsce wiem gdzie je mam
Na celowniku namierzone moje ego
Zamienię "Ty" przed "Ja"
"Ty" przed "Ja"

Jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę kiedy umrę
I uwolnię się z kajdan
Jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę kiedy umrę
I uwolnię się z kajdan
Jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę kiedy umrę
I uwolnię się z kajdan
Jeśli umrę, zanim umrę, to nie umrę kiedy umrę
I uwolnię się z kajdan
Jeśli umrę


3. CALY CYRK

Płonie ogniem cały cyrk
W salwach śmiechu tłumy gapiów
Klaszcze w dłonie każdy widz
Nikt nie czuje strachu
Arlękin stoi z pochodnią
Pluje ogniem i się śmieje
Nikt z nich nie widzi ognia
Odurzeni przedstawieniem
Ogień już zajął dach
Spadnie zaraz z hukiem
Czarny dym, płoną już
Trybuny i ludzie
Płonie ogniem cały cyrk
Piotruś roni czarne łzy
Smutny klaun krzyczy gore!
Nikt nie słucha, każdy spłonie

Płonie ogniem cały cyrk
Łapią błazna, on się szarpie
Na widowni dziki ryk
Wytykają głupca palcem
Służby bezpieczeństwa cyrku
Uciszają ciosem w krtań
Nie ma miejsca dla szaleńca
Przedstawienie musi trwać
Mocny chwyt, ręce w tył
Zgięty kark i knebel
W oczach mgła, blady strach
Ciągną go za scenę
Płonie ogniem cały cyrk
Piotruś roni czarne łzy
Już nie krzyczy patrząc na to
Płonie cyrk, a ludzie tańczą!

Kto podłożył ogień? x4

Nikt nie ucieka! Nikt się nie ratuje! Nikt poważnie klauna nie traktuje! x2


4. HIPOKRYTES

Opanowałem do perfekcji
Zdolność mimikry
Marszczę czoło tak uczenie
że aż jestem starożytny
Jeszcze toga, broda
I mógłbym imitować filozofa
Cudacznie głupi
Ale mam mądre słowa
Umiem nimi zaszpachlować
Tam gdzie nie domagam
Mądrze gadam, wypisz wymaluj
- Wujek dobra rada
I tylko lustro rano szczerze dostaje zgagi
Wszystko mu się odbija
Kiedy widzi moje braki.

Taka rola, moja rola
Twoja rola, Hipokrytesa! (4x)

Stalowe spojrzenie
Intelekt ostry jak brzytwa
Bystrość wzroku
Rześkość w kroku
Milczenie, tajemnica
Ale kiedy się zapomnę
Widać jaka jest prawda
Wzrok tęskniący za rozumem
Twarz mądrością nie skalana
Takie mądre piszę teksty
Uczone rozprawki
Taki jestem przełożony
Z jednej do drugiej nogawki
Jeszcze nie dostałeś czkawki
Od tej paplaniny mojej
Ja absolwent oślej ławki
Zgłupiał od mądrości swojej.

Taka rola, moja rola
Twoja rola, Hipokrytesa! (4x)

Ty nie widzisz nic
Nie rozumiesz nic
Ja wiem lepiej
Kim powinieneś być
Ty nie widzisz nic
Nie rozumiesz nic
Ja wiem lepiej!

Ja najlepiej wiem
Co masz robić
Jak masz żyć
Ja najlepiej wiem
Co masz jeść
Kiedy pić
Ja najlepiej wiem
Na co ciebie stać
Hipokrytes wie
Czego masz się bać.

Ty nie widzisz nic
Nie rozumiesz nic
Ja wiem lepiej
Kim powinieneś być!

Ty nie widzisz nic
Nie rozumiesz nic
Ja wiem lepiej!

Ty nie widzisz nic
Nie rozumiesz nic
Ja wiem lepiej
Kim powinieneś być! (4x)


5. MAMBALAGA

Od dzisiaj robię porządek
Nie jedno z głowy poleci
Zostawię parę twoich zdjęć
Reszta to tylko śmieci

Wieczność jest za nami już, wieczność jest przed nami tuż
Mamy tylko chwilę pomiędzy wiecznościami tu
Czas ucieka nam, przysypują nas śmieci
To co ważne zostaje – reszta na śmietnik

Mambałaga, mambałaga
W głowie, w sobie, to mi przeszkadza
Mambałaga, mambałaga
Wyrzucam śmieci – to mi pomaga

Od rana nie mogę myśleć
Nie mogę ruszyć się z łóżka
Nigdy nie byłem Napoleonem
Na głowie tylko poduszka

Wieczność jest za nami już, wieczność jest przed nami tuż
Mamy tylko chwilę pomiędzy wiecznościami tu
Czas ucieka nam, przysypują nas śmieci
To co ważne zostaje – reszta na śmietnik

Mambałaga, mambałaga
W głowie, w sobie, to mi przeszkadza
Mambałaga, mambałaga
Wyrzucam śmieci – to mi pomaga

Nie byle kto, umie się cieszyć byle czym
I byle co, choć byle jak, bylebyś ty, byleby być
Bylebym mógł, odkurzyć mózg choć trochę
I gdy będziesz jak skała zawsze zmieniać się w wodę

Mambałaga, mambałaga
W głowie, w sobie, to mi przeszkadza
Mambałaga, mambałaga
Wyrzucam śmieci – to mi pomaga

Mambałaga, mambałaga
W głowie, w sobie, to mi przeszkadza
Mambałaga, mambałaga
Wyrzucam śmieci – to mi pomaga


6. PUSTA STUDNIA

Wzruszył się suchy piach, gdyby mógł zalałby się łzami
W serce placu wbito studnię z granitowymi murami
Taka piękna, ale nie ma w sobie wody
Pusta studnia, monument, zbudowany dla ozdoby

Umieram z pragnienia, oni leją wodę
Woda sięga po szyję, ja spragniony tonę
Tonę (tonę), tonę (tonę)
Serce spragnione (tonę)
Tonę (tonę), tonę (tonę)
A serce spragnione

Deszcz przeciął powietrze, padłem w błocie na kolana
Zdobny dach osłaniał studnię przed brudem tego świata
Z kałuży piłem mętną wodę tak łapczywie
To kałuża tuż przy studni uratowała życie

Umieram z pragnienia, oni leją wodę
Woda sięga po szyję, ja spragniony tonę
Tonę (tonę), tonę (tonę)
Serce spragnione (tonę)
Tonę (tonę), tonę (tonę)
A serce spragnione

Pusta studnia, kraina się wyludnia
Pusta studnia, kraina się wyludnia

Z głębokiej wołam otchłani
By usłyszeć głos człowieka
A studni zimny kamień
Dał wodę, na którą czekam

Umieram z pragnienia, oni leją wodę
Woda sięga po szyję, ja spragniony tonę


7. SAMOTNA

Żułem zatrute słowa na papkę
Plując na ręce, maczając palce
Bełkot i brednie wałkując w formie
Pośmiertnie wzdęte myśli potworne
Kłamałem ze wstydu
Kłamałem z podłości
Bojąc się odpowiedzialności
Zdrajca, Kłamca, Łajdak
To moja bolesna prawda!
To moja bolesna prawda!

Tak łatwo w to uwierzyć
Gdy kłamstwo staje się mantrą
Powtarzane tysiące razy
Nigdy nie będzie prawdą!
Nigdy nie będzie prawdą!

Za prawdę oddają życie
Ci, którzy żyją na prawdę
Reszta żyje dla siebie
I siebie tylko pragnie!
I siebie tylko pragnie!

Kłamałem
Kradłem
Zabiłem
Zdradziłem
Upadłem

Prawda!
Samotna matka
Słów naostrzonych tak
Że ranią gardła

To prawda!
Samotna matka
Broni swoje dzieci
Przed ojcem kłamstwa

Prawda!
Samotna matka
Trudno ją kochać
Nigdy nie była łatwa

To prawda!
Matka jest jedna
Tak jak jedna prawda!


8. NIEOBECNY NIEZNAJOMY

Być tak mocno być
Tak jak ty nie byłeś
Krew, to tylko krew
Łańcuch więzi w płynie
Ale gest, każdy mój gest
Jest jak omen spójni
Z nieznajomym!

Twarz, czy to moja twarz?
Gdzieś ją już widziałem
Nieświadomie czytam książki
Które ty czytałeś
To tylko to i więcej nic
Chciałbym wybaczyć
I dalej żyć
Z nieobecnym!

Bez żadnej asekuracji
Swój pierwszy krok stawiałem
Byłeś tu nieobecny
Duchem i ciałem
I nigdy nie jest za późno
Stanąć znów tak blisko
Pokochać swoje nazwisko
Wybaczam Ci wszystko! (x3)

Słów, brakuje słów
Nie mamy też historii
Pięć, zduszonych w pięść
Już bezbarwnych wspomnień
Chciałbym czuć złość
Nie czułem jej
Gdy idąc ulicą
Minąłeś mnie

Jak nieznajomy!
Nikt z nas zobojętnienia
Nie powstrzymał na czas
Teraz to wszystko nie ma
Już znaczenia dla nas
Nie mam Cię w sercu
Tylko przebaczenie tam mam

Byłeś nieobecny!

Czy widziałeś może
moje mleczne zęby
nienawidziłem zdania
przyszły alimenty
I nigdy nie jest za późno
Stanąć znów tak blisko
Pokochać swoje nazwisko
Wybaczam Ci wszystko! (x2)

Ojcze Mój
Czemuś mnie opuścił
Wykonało się
I już
Został nam tylko
Ten ból w świadomości
Ojcze mój
Jestem ojcem też
Oddałbym życie za nią
Umierał na nowo
Dla niej codziennie
zżera mnie strach
Jestem inny niż Ty
Czy taki sam?

W moim mózgu pełno
Niespodziewanych zakrętów
Trudno zrozumieć siebie
Bez fundamentów
I nigdy nie jest za późno
Stanąć znów tak blisko
Pokochać swoje nazwisko
Wybaczam Ci wszystko! (x3)


9. J'EU LES POIDS

Niby taki super, taki nowoczesny
Ale nie wie co to jest
Niby taki pewny, zainstalowany
Ale nie wie czego chce
Niby taki fajny, samowystarczalny
Ale ogrodnika pies
Niby taki mądry, taki jest porządny
Ale mało o niej wie

Nie śpi po nocach, mieszka w twoich oczach
Nie boi się troski i łez
Wdycha wspólne powietrze dzielone na dwoje
Wsłuchując się w rytm obu serc
Nieraz spłynie ciemnym krwotokiem słów
Metaliczny dający smak
Rwąca rzeka obmyje nas
Prąd porwie strach

Ona nie jest ślepa
Jest jak rwąca rzeka
Zatapia mieszkanie
Porywa człowieka

Niby taki mądry, taki jest porządny
Ale mało o niej wie
Niby taki fajny, samowystarczalny
Ale ogrodnika pies
Niby taki pewny, zainstalowany
Ale nie wie czego chce
Niby taki super, taki nowoczesny
Ale nie wie co to jest

Lekko palcami maluje komplementy
Czułym dotykiem na skórze
Słowa chowają się wciąż za język
Posłuszne cichej naturze
Recytuje każdą cząstkę gestem
Znam je na pamięć
Obrazy w rwącej rzece
Kształtem wierszem pisane

Ona nie jest ślepa
Jest jak rwąca rzeka
Zatapia mieszkanie
Porywa człowieka

Ona
Jest
Jak
J'eu les poids

Ona nie jest ślepa
Jest jak rwąca rzeka
Zatapia mieszkanie
Porywa człowieka
Porywa człowieka


10. OD MOZE DO MOZE

Rozwodniona czerwień zakłada różowy krawat
Gęsty karmin krwi tym karmi się odwaga
Białe jest białe czarne jest czarne
Tylko szare jest bezkarne
Usta bezboleśnie pomada poprawia
By uśmiechem wyrażać to co akurat wypada
Raz patrzę w niebo
Raz patrzę w ziemię
Raz widzę ludzi
Raz tylko siebie


Nasycony kolor razi wulgarnym wyglądem
Jedna owieczka jest czarna inne bardziej rozsądne
Białe jest białe czarne jest czarne
Tylko szare jest bezkarne
Rozrzedził się cień i nie rzuca się więcej
Umiarkowanie krótki zna swoje miejsce
Raz patrzę w niebo
Raz patrzę w ziemię
Raz widzę ludzi
Raz tylko siebie

Decydujesz Ty
Decydujesz Ty sam

Od może do może znów
Porozciągały się postacie z gumy
Myśl we włosach potargał wiatr
Balonowe nadmuchał rozumy


11. SMOLA

Wszystko co mam, to dobre i złe
Spala się w słowach trawionych przez wers
I mądrych zdań pełne usta!

A kiedy z iluzji wyrywa mnie świat,
To jedyne co dla Ciebie znów mam
To ta obrzydliwa pustka!

I znów niby jestem, choć jakby częściowo
Dmuchasz i znikam, para i obłok
Przeciekam przez palce!

Chciałbym człowiekiem być, a nie duchem
Ciepłym powietrzem bezwładnych wzruszeń
Szarpanych nagłym wiatrem!

Czasami spotykam się z sobą
Milczę wtedy na każdy temat
Czasami walę w mur głową
Boli, ale nic się nie zmienia
Czasami gdy myślę o Tobie
Szukam wtedy Twojego cienia
Czasami nie jestem sobą,
Bije, ale serce z kamienia.


12. PERSONA NON GRATA

[Verse 1]
W stumilowym lesie Reformatorski duch
Królestwo zwierząt pcha ku nowoczesności
Nobliwi starcy parzystokopytnych ras
Zebrali się by radzić o przyszłości

Pierwszy dekret zrównał wszystkie prawa
Wiadomo co może miś a co może trawa
Rano ci co prawa te wydali
Schodzili z drogi misiom a trawę deptali

[Chorus]
Synu bądź spokojny
Nie będzie żadnej wojny
Oprócz tej która jest
Na życie wieczne i śmierć

My z bajkowego świata
Persona non grata!
My z bajkowego świata:
Persona non grata!

[Chorus]

Persona non grata! Persona!
Persona non grata! Persona!
Persona non grata! Persona!

[Verse 2]
Królestwo ludzi robi cywilizacyjny krok
Czas pochylić się nad bezbronnymi
Prawa zwierząt rozjaśnią mrok
Roztaczający się nad cierpiącymi

Rano zlinczowali pracownika rzeźni
Brutalnie kroił mięso na porcje
A już nocą ci sami dobroczyńcy
Legalizowali dla ludzi aborcję

[Chorus]
Synu bądź spokojny
Nie będzie żadnej wojny
Oprócz tej która jest
Na życie wieczne i śmierć

My z bajkowego świata
Persona non grata!
My z bajkowego świata:
Persona non grata!

[Chorus]

Persona non grata! Persona!
Persona non grata! Persona!
Persona non grata! Persona!

[Solo]

[Verse 3]
Pierwszy dekret zrównał wszystkie prawa
Wiadomo co może miś a co może trawa
Rano ci co prawa te wydali
Schodzili z drogi misiom a trawę deptali

Rano zlinczowali pracownika rzeźni
Brutalnie kroił mięso na porcje
A już nocą ci sami dobroczyńcy
Legalizowali dla ludzi aborcję

[Solo]

[Chorus]

Persona non grata! Persona!
Persona non grata! Persona!
Persona non grata! Persona!


13. JESTEM ZWYCIEZCA?

Pralnia mózgu
Pralnia dusz
Marketingowy plan
200% normy (yeah!)
Diamentowy pan
Snuje plany
Zuje ludzi
Knuje chytry lis
I po trupach
Pnie się w górę
Powtarzając mi

Kim jesteś?
Jesteś zwycięzcą!

Trzeba sobie mocno wmawiać
Sukces, sukces, motywacja
Z mentalnością psychopaty
Porozkładać się na raty
Pakiet i procent
Sprzedaż usług rośnie
Prowizja i awans
Dyplomy i brawa

Kim jestem?
Jestem zwycięzcą!

Więcej nie trzeba nam!
Nie potrzeba więcej nam!

Kiedyś zadzwoni sumienie
Czy zamawiał pan budzenie?
Swiatło spłoszy senne mary
Bańka pęknie, znikną czary
Wielu za sukces oddaje swoją duszę
Wierzą, że bez tego nie mają nic wartościowego

Więcej nie trzeba nam!
Nie potrzeba więcej nam!


Lyrics geaddet von stan2001 - Bearbeite die Lyrics