Absque Cor : Wędrówkę Haniebnie Zakończyć

Black Metal / Poland
(2017 - Godz Ov War Productions)
Mehr Infos

Lyrics


1. JEDEN KSIĘŻYC WCIĄŻ WSKAZUJE

Patrzysz swoimi pustymi oczami
Na rozciętą skórę z której krew powoli spływa

Już nie myślisz, nie czujesz
Tego największego bólu

Wycierpianego za wszystkich przez lata
Niewoli, posłuszeństwa, pogardy i okrucieństwa
Przelewanego na ten świat
Przez wszystkie piękne istoty
Które bóg stworzył na swoje podobieństwo

I wraz z twoją krwią
Upływa ci życie

I spływa do miejsca wyśnionego
Gdzie płomienie tańczą na wietrze
Gdzie mądrość nie ma znaczenia
Gdzie kończy się wszystko
I od nowa zaczyna

Twe urojenia krew czarna zalewa
A twoja wędrówka dobiega już końca
Więc zamknij swe oczy

I nic...


2. TO CO W CZŁOWIEKU NIEUNIKNIONE

Dzień w dzień stajesz przed lustrem
Jedynie ból w szklaną powłokę wlewając
Odbity obraz twój umysł w szaleństwie zatraca
Wbijając weń kły i równomiernie rany zadając

A jednak powrót już jest niemożliwy
Bo pętlę twój los zaczął znów łączyć
Bo ciemność i ból panują w twej głowie
Bo twe ciało wisi bezwładnie na linie

I kołysze się wraz z ruchem księżyca
A wiatru podmuchy na boki je łamią

Twój sznur już się zerwał
Ty leżysz na ziemi

I dzień po dniu
Wciąż w proch się zamieniasz.

Niebo w swym żalu łzy wielkie wypuszcza
Lecz niedługo przestanie
Bo ciebie już nie ma a to co zostanie
I tak będzie zapomniane


3. ZDECYDUJ WIĘC SAM, KTÓRĄ WYBIERZESZ DROGĘ

Powoli szaleństwo przejmuje twój umysł
Wijesz się niczym wąż siejąc spustoszenie
Wśród ludzi wokół ciebie

A zasiew ten plonów nie wyda
Bo śmierć z niego wyrasta

Rzeczywistość do ciebie nie dociera
A wręcz przytłacza cię swoją pustotą
Brak sił by się podnieść
Już na zawsze

Próbujesz się wydostać z odmętów szaleństwa
Marnotrawny syn chce powrócić do łask

Ziemskiego padołu
Łez i cierpienia
Wyobraź to sobie
Że ciebie już nie ma

Twe ciało leży na ziemi bezwładnie
A oczy szerokie jakby mądrość posiadły
Lecz suche mdłe i życia w nich nie ma
Tak samo jak w tobie
Ty pusty żałosny człowieku

I wreszcie szaleństwo opuszcza twój umysł
Przestajesz się wić i siać spustoszenie
A jedyny plon jaki z zasiewu powstał
Jest w tobie i nosi nazwę autodestrukcja


4. DO NIEZBAWIENIA

W ciemności i głuszy
Myśli twe stają się potwornie głośne
A słowa wypowiadane bez dźwięku
Znaczenie swe tracą.
Cień pada na twoją twarz
Nie widzisz nic prócz pustki
Identycznej do twego istnienia

Bez sensu, bez wiary, bez nadziei

I wciąż myślisz o tych wszystkich latach
Które poświęciłeś na marzeń spełnienie
A one jak ptak za wysoko się wzniosły
I próbując je uchwycić coraz niżej upadasz

Lecisz wśród myśli, które wolność zyskały
Głową skierowaną w kierunku ziemi
Przez całą drogę nie jesteś świadomy
Tego co na jej końcu czeka na ciebie
A droga przebyta dłuży się niezmiernie
Lot jakby całą wieczność trwał
Do piekła z którego właśnie wyszedłeś
Choć odrobinę wolności zasmakować

A kiedy nastąpi zderzenie z rzeczywistością
Twe ciało na kawałki się rozpadnie
I całkowicie myśli swe uwolnisz
A wzlecą one wyżej niż w ciele zamknięte
I razem z wiatrem w nicość powędrują
Zostawią cię samego
Całkiem samego

Lyrics geaddet von czeski21 - Bearbeite die Lyrics