
Martwa Aura : Lament

歌词
1. LAMENT PIERWSZY
Obrzydza mnie ludzkość
Pomiędzy sobą, a światem stawiam mur
Ścianę z kolcami
Plątaninę węży
Obojętność i zimno
Obrzydza mnie on
Jego syn
Jego matka
Obrzydza mnie on
Święta trójca
Drewniany krzyż
Jestem nicością
Jestem wszystkim
Jestem Szatanem
Jestem ciosem wymierzonym
Brzydzę się wami wszystkimi
Waszą Ziemią i kosmosem
Granicami czasu
I wszechświata
Demiurgiem zła i aniołami
Obrzydza mnie on
Jego syn
Jego matka
Obrzydza mnie on
Święta trójca
Drewniany krzyż
Jestem nicością
Jestem wszystkim
Jestem Szatanem
Jestem ciosem wymierzonym
2. LAMENT DRUGI
Jad
Trucizna
Wirus
Żyletki
Optyka z wysokości kolan
Wyłamane stawy
Wąwozy trupów
Istnienia palone żywcem
Sznur
Ołów
Nóż
Zatrute słowa
Staję nad przepaścią wyboru
Nie mam skrzydeł
Nie mam twarzy
Jest tylko zimna rosa
Krew jest krwią
Księżyc jest księżycem
Język jest mięsem
Język jest słowem
Krew jest krwią
Księżyc jest księżycem
Początek jakich wiele
Koniec jak każdy
Smok
Planeta
Eksplozja
Nicość
Krew jest krwią
Księżyc jest księżycem
Język jest mięsem
Język jest słowem
3. LAMENT TRZECI
W kierunku ignotum
Wejść
W ciemnicę novus
Między zjawy, oczy i dźwięki
Zmiażdżyć swój porządek
Na granicy obrotu
Wyzbyć się
Odrzucić kontinuum
Spalić krzyż udręki
Na rozstaju
Pójść w kierunku czarnego światła
Począć dziecię rewolucji
Za cenę morza krwi
Łez i bólu
Ostateczne wejście istnieje
W kanałach pełnych szczurów
Oblepionych złotem
I pasożytami
Słowa przekazane
I zostawione
Między kwiatami jaśminu
I na pustyni trumien
Odrzucić kontinuum
Spalić krzyż udręki
Za cenę morza krwi
Instrukcja życia i śmierci
4. LAMENT CZWARTY
Prapoczątek
Wir atomów i gazów
Upośledzony demiurg
Jeszcze bez formy
Nie ma nicości
Nie ma życia
Jest Śmierć
I nawet jej jeszcze nie ma
Czas nie ma sensu
Światło jest czarną dziurą
Grawitacją nonsensu
Nie ma dźwięku
Początku nie ma
I kontynuacji
Jest tylko trąd niczego
I lodowate zimno
Proch pre-atomu
I iluzja pojęcia
Czas nie ma sensu
Światło jest czarną dziurą
Grawitacją nonsensu
Nie ma dźwięku
Nie ma nicości
Nie ma życia
Jest Śmierć
I nawet jej jeszcze nie ma
Koniec
5. LAMENT PIĄTY
Przyjdziemy po was wszystkich
Przyjdziemy we śnie
Przyjdziemy cicho i szybko
By zawalił się wasz cały świat
Oddacie nam wszystko
Siebie i swoje dzieci
Domy i przywództwo
Życie doczesne i śmierć
Nad wami zasiądę
Na tronie z łez i lamentu
W trupiej koronie
Z dziecięcych rączek
Bo Jestem
I jestem inny od was
Obedrzemy was ze skóry
Godności, woli i wolności
Wypalimy wam
Oczy i mózgi
Zmysły
I piętno na skórze
Nad wami zasiądę
Na tronie z łez i lamentu
W trupiej koronie
Z dziecięcych rączek
Bo Jestem
I jestem inny od was
Przyjdziemy
Przyjdziemy
Przyjdziemy
Po was wszystkich
We śnie
Cicho i szybko
By zawalił się wasz cały świat
6. LAMENT SZÓSTY
Czarne słońce
Czarne chmury
Czarne drzewa
Czarne góry
Czarna dusza
Czarne kości
Czarne oczy
Czarne zęby
Jestem niczym
Jestem wszystkim
Jest dzień
A po nim jest noc
Jest światło gwiazdy
I jest grawitacja
Która to światło zniewala
Jestem nad bogiem
I nad nicością
I nad śmiercią
Życie jest we mnie
Krew jest we mnie
Jestem teraz każdym bogiem
Tutaj i tam
Nad ziemią
I pod ziemią
Jestem niczym
Jestem wszystkim
Jest dzień
A po nim jest noc
Biały świt
Biały bóg
Biały człowiek
Biała nicość
Jestem w środku pusty i pełny
Czarniejszy od nocy
Czarniejszy od pustki kosmosu
Jestem tym
Czego sam nie pojmuję
Jestem tym
Czego sam nie znam
Biały świt
Biały bóg
Biały człowiek
Biała nicość
7. MORBUS ANIMUS II
Ziemia została grobem
Pałacem trupów
Ogrodem padliny
Chłodnią sensu
Grube mury
Zasłony z drutu
Pręgi na plecach
Ćwiczona wola
Zgaśniesz
Od krzyku
Bólu
I prześladowań
Jest jednak gniew
Gęsty i zimny
Lodowaty
Który niszczy
Światy i świątynie
Rozdziera zasłony
I wpuszcza chłód do serca
Stań się nim
Stań tyłem
A twoje lodowate skrzydła
Niech zakryją zniszczeniem
Bądź gniewem
Większym od kosmosu
