Martwa Aura : Dzień Bez Jutra

Black Metal / Poland
(2012 - Putrid Cult)
Saber mais

Letras


1. W DNIU BEZ JUTRA...

Zniszcz mój umysł, gdy opadną kajdany świata. Gdy grobowiec świata ze swego dyktatu szumu krwi mnie wyzwoli. Czy niezasłużona jest ta kolej losu? Bez wprzód ustanowionej harmonii ni porządku drążę chaos. Kim jesteś niestworzony, nieuwarunkowany, który bez ludzkiego słowa, w otchłani jesteś zagłębiona? Krwią swą osłabiam wyostrzające się zmysły, by móc w transie dojść do skraju twej głębi. Symbolami i znaczeniami niczym kielich krwią cię napełniam. A mogę jedynie drogą pójść na której końcu dzień bez jutra, słowa bez znaczeń i czas, którego więcej już nie będzie. Bo wszystko to nonsens i majak. Skupię oczy umysłu na słowie. Wyjdę poza to, co logiką jest i poza nią dalej wychodzi. Dotknę ręce umarłych.


2. ...UJRZĘ CIEŃ I CIEMNOŚĆ...

Chłód kostnic ludzkich skorup, tak bardzo zmaterializowanych, bo w ciało tylko lud wpatrzony. Które jest ono twoim znakiem, bo w nim stało się słowo? Niewolnicy po wsze czasy, przeciw promieniującemu blaskowi wiecznej ciemności. Cień i ciemność, a wszystko szarością obleczone. I wszystko gnijące w robactwa potomstwie. Nieskończenie przemijają światy, bo nie udało się nam. Nie było zbawienia. Łaska przekleństwem się okazała i nią jest w istocie. I potępieniem jest owa łaska, bo od majaków jest i w otchłań nicości mnie pociąga. Bez końca i początku, abstrakcja. I bez porządku. Albowiem nic nie jest prawdziwe, bo tylko śmierć jest prawdziwa. Ponad pojęciowa i ponad intelektualna intuicja tajemnic czarnego światła. Zaprawdę mając niewiedzę, mam wszelką wiedzę. A to wszystko nie jest tym, czym nazywać mnie nauczono. Olśniewająca ciemność, krople nocy. Wyzbyć się wszystkiego. Odwrócić się ku oślepiającej czerni. Przeciwko światłu, przeciwko majakom ludzkich nazw. Przez negację w nicości to wszystko obejmę. Wzgardzę ciałem i duszę utracę oślepiony. We krwi własnej zamarłem w tchnieniu martwej aury.


3. ...ALBOWIEM NIC NIE JEST PRAWDĄ...

Ogołocona marność, marność nad marnościami w oczekiwaniu bez końca, bo bez końca czekam końca, który końca mieć nie będzie. To nie światło ciemność pochłania, tylko to anihiluje się jasność sama negatywnością łapczywie. Absolutny brak. Nicość na skraju uniwersum. Niszczę się, gdyż większe jest to czego nie ma, aniżeli to, co jest. Dam się pożreć szaleństwu, aby przez swą klęskę wywołać oświecenie. Gdy wszystko zginie, przemieni się syn człowieczy na krzyżu ogołocony. Ten, który pomazańcem zmarłych był. W obłokach niewiedzy skąpana zasiadła twarz ducha ludzkiego, niczym w zwierciadle odbicie. I smród rozkładu tych, którzy ślepo błądzą w labiryntach swych myśli. Albowiem prawdą jest to, że nic nie jest prawdą, bo nie ma prawdy...

Ledras adicionadas por czeski21 - Modificar estas letras