Leshy : Psychopomp

Doom Metal / Poland
(2020 - Self-Released)
Zobacz więcej

Teksty


1. POZIOM 4

Pokłońmy się
By złamać kark
Podłości swej
Wznieśmy się w stronę gwiazd
Do gwiazd
Powitać prawdę

Wyplujmy dym
Spętanych łask
Przepadły w pył
A księżyc wzywa nas

Oddycham znów pustką
W cierpki szron przybraną
Wokół dawnych prawd
Szał znów wzywa mnie

Ta myśl, że tak wygląda nasz świat
Witajmy prawdę, jakby miała nigdy nie nadejść
Wyzwoli nas z sideł obłudy

Pokłońmy się, by złamać kark naszego "ja"
Pokłońmy się, by złamać kark naszego "ja"


2. PRZESTROGA

Zlanych barw widmo i bezkształtny dźwięk
Przybył by omamić niemej ciszy cień
Przebrzydłe spojrzenia innych ludzkich braci
Z twarzy spływa krew
Mienią oczy się
Zew
Okrutny zew
I czerwień toczy przede mną świat
We własnym krzyku odnajdę ten raj
Raj
Plugawy raj
Z wiszących ciał znów wyłania się
We własnym krzyku odnajdę swój raj

Gdybyś tylko zabić mógł, chwyciłbyś za broń
A ohydna moja krew budziła ląd
Zgruchocz czaszkę moją i żebra połam też
A ohydna moja krew niech budzi ląd

Idąc dalej w gęstwin pełne myśli
Załamał się czas, ja i kilka ran

Ran
Tych kilka ran
Zadawanych przez podobnych mi
Nikt ci nie odda minionych dni
Ran
Pozostawionych
Przez zysku chęć
Tych kilku w pień

Pośród chwil zatracasz się
Światło dnia przemija
Krew znów przesiąka przez nas
Zatracasz się pośród chwil
Krew znów przesiąka przez nas

Gdybyś tylko zabić mógł, chwyciłbyś za broń
A ohydna moja krew budziła ląd
Zgruchocz czaszkę moją i żebra połam też
A ohydna moja krew niech budzi ląd


3. POWINNOŚĆ

Cisza jest modlitwą przegranych


4. PSYCHOPOMP

Zgniła brać martwy chwyta ląd
Stado rąk rozerwało sny
Fiolet i zakrzepnięte drwa
Ciemna mgła otumania nas

I w sieni tej
Otaczam się
Całunem myśli
A spośród traw
Wyłania się
Posępny czort
W mym własnym niebie
W odległym śnie
I w bliskiej chwili
Już wiem, co jest
Co jest prawdziwe

To dzień, kiedy oddaję cześć
Więzom realizmu silniejszym niż chęć
Nic nie istnieje, zostaje tylko pustka
Błogosławiona bezbożna otchłań


5. PRZENIEWIERSTWO

Pogrzeb ideał swój
I pomyśl choć raz, tak jak sam byś tego chciał
Fałsz niech nie zmyli cię
Rozerwij bezczynność, co tłumi życie wyparciem

Podaję w wątpliwość to
Co uszczupla znów istność mą
I dosyć mam ucisku praw, co nie tyczą mnie
Zatrzymaj je dla siebie lub sam duś nimi się

Te setki kłamstw
Sprzed wielu lat
Trujący jad
Kontroli ład
Prosta ulga
Dla duszy twej
Modlitwa co
Co cnotę da

Podaję w wątpliwość to
Co uszczupla znów istność mą
I dosyć mam ucisku praw, co nie tyczą mnie
Zatrzymaj je dla siebie lub sam duś nimi się

Czy naprawdę tego trzeba ci?
Pustych słów pełnych martwych obietnic?
Gdzie twa godność, człowieczeństwo twe?
Oddałeś je za zapewnienie, które nie znaczy nic

Tak łatwo było poddać się
Tak łatwo było zbłądzić w śnie
Za obietnicę wzoru cnót

Podaję w wątpliwość to
Co uszczupla znów istność mą
I dosyć mam ucisku praw, co nie tyczą mnie
Zatrzymaj je dla siebie lub sam duś nimi się


6. POWIETRZE

Rozkład i brud
Przez pomyślność brnie
Jest karmą dla twych trzód

W ciszy gnie
Odległe twoje myśli
Powietrze w płucach tnie

Powietrze w płucach wrze

Jak ogień
Jak ogień

Pożera twoje życie
I niszczy wszelki ład
Zostaniesz tutaj sam
Jak kiedyś każdy z nas

Zgasną też
Zgliszcza pięknych chwil
Powietrze w płucach wrze
Czas w twoich rękach gnie
Powietrze w płucach wrze
Czas w twoich rękach gnie
Powietrze w płucach wrze

Jak ogień
Jak ogień

Pożera twoje życie
I niszczy wszelki ład
Zostaniesz tutaj sam
Jak kiedyś każdy z nas

A gdybyś tak
Pokusił los
I w końcu go skończył

W odmęt szaleństwa wskoczył
Wyrwij je ze swej marnej duszy

A gdybyś tak
Pokusił los
I w końcu skończył go
Skończ!
Przeminiesz wraz ze swoimi kośćmi
Skończyć czas!

teksty dodane przez czeski21 - Edytuj teksty