
Krzyk : Kwiat Umarłych

Las palabras
1. KWIAT UMARŁYCH
Krzyż, zaśniedziały
W splecionych dłoniach spoczywa
Oczy otwarły się pod drewnianym wiekiem
Spoglądają z przerażeniem w przeszłość czarną
Kwiecie umarłych, daj przytulić się do cierni na łodydze twej
Prawdziwy boże, niech me serce zimne nie zabije znów
Nie pozwól poczuć już palącego ciepła fałszywego życia
Niech twój zapach otuli gnijącą w ziemi doczesność
Piękno ukryte w niedoszłym nieszczęściu
Niezrozumiałe dla ducha uwięzionego w ciele
Któremu ból miłości łzy wyciska
Dusza, choć poszarpana płacze ze szczęścia
Niedoskonały twór nicości sławionej w świętych księgach
Kwiecie umarłych, daj przytulić się do cierni na łodydze twej
Prawdziwy boże, niech me serce zimne nie zabije znów
Nie pozwól poczuć już palącego ciepła fałszywego życia
Niech twój zapach otuli gnijącą w ziemi doczesność
2. SZTYLET MYCH BRACI WYMIERZONY WE MNIE
Matko, sztylet mych braci wymierzony we mnie
Rozpacz wyrywa mi wnętrzności, rwę włosy ze swej głowy
Czuję jak powiew losu pcha mnie w ramiona cierpienia
Rzuca na kolana przed oblicza niegodziwców
Słyszę ich kroki w ciemności
Przyszli po mnie
Staję naprzeciw z głową w górze, lecz
Cios potężny zwala mnie z nóg
Ginę
Czuję chłód w karku mym, to
Ostrze
Przemawia w imię śmierci
Wrzask niewieści dobiega mnie
Krew bryzga z rany w jej piersi
Zalewa łoże miłości
Leżysz martwa
Patrzą na mnie trupie oczy jej
Puste
Leżysz martwa
W ciemności całuję jej zimne dłonie
Łzy me gorzkie spływają po jej bladej skórze
Matko, sztylet mych braci wymierzony we mnie
Wyrok w oczach tych, za których życie bym oddał
3. WŚRÓD ARMII ŚLEPYCH
Pełznące w stronę światła płomieni
Bezmyślne stwory nie czują bólu
Czy udają, bojąc się mądrości
Czy budowana przez życie całe
Zasłona nie pozwala dojrzeć
Że droga prowadzi ku otchłani
Spojrzeniem swym obejmujecie tylko
Innych, podobnych do was samych
Jak ślepiec prowadzić może ślepca
Jak ślepiec prowadzić może ślepca
Sam jestem wśród armii ślepych
Żebrzę o śmierć każdej nocy
Żebrzę o śmierć waszą
Żebrzę
Sam jestem wśród armii ślepych
Sam jestem wśród rozżarzonych węgli
Błagam o śmierć każdej nocy
Błagam o śmierć waszą
4. SYNU JEDYNEGO
Człowiek z twarzą w krwi i błocie
Spojrzał na mnie z litością
Wybaczył mi, wiem
Wnet kamień skroń mu rozciął
Gdzie dobroć Jedynego
Gdy gwoździe ranią twe dłonie
Gdzie jest twój ojciec
Gdy ból zakrywa lica oprawcy
Zwróć swój wzrok ku Golgocie
Podnieś krzyż, ktoś w pierś cię kopie
Na próżno ci było cierpieć
I ginąć będzie na próżno
Synu Jedynego spójrz na ich twarze
Puste, nie mogą zrozumieć
Po tylu latach
Na próżno ci ginąć przyszło
Synu Jedynego
Usłysz płacz swej matki
Gdy zbrakło ciebie, ty wolałeś
Zachwycać naiwnych swą mądrością
Głupcze, cierpiałeś na krzyżu za ludzkość
Lecz ilu zginęło za ciebie na krzyżach, stosach, w paszczach lwów
Jak wielu było Chrystusów
Palabras añadidas por czeski21 - Modificar estas palabras
