Ifryt : Eclipsis

Speed Metal / Poland
(2017 - Self-Released)
Saber mais

Letras


1. ECLIPSIS (INTRO)

(instrumental)


2. MOTŁOCH

swych przodków z pogardą zwiecie poganami
Lecz sami klęczycie przed ciemiężców ołtarzami
Wciąż bredzicie o swej dumie i honorze
A gdy coś was trapi wołacie "pomóż boże!"

Jak śmiecie nazywać się wilkami
Gdy wciąż drżycie przed zabobonami
Więcej honoru ma łatwowierny pies
Będziecie klęczeć aż po dziejów kres

Mocni w gębach słabi w czynach
Widać to po waszych synach
Skłóceni wciąż ze sobą warczą i pokazują kły
Lecz gdy przyjdzie bronić swej godności pokornie opuszczają łby

Jak śmiecie nazywać się wilkami
Gdy wciąż drżycie przed zabobonami
Więcej honoru ma łatwowierny pies
Będziecie klęczeć aż po dziejów kres

Huknął piorun, w strachu na kolana padacie
By przebłagać boga, ofiary z braci składacie
Tylko kapłani w świątyniach śmieją się
Motłoch zrobi to co jego pan chce

Jak śmiecie nazywać się wilkami
Gdy wciąż drżycie przed zabobonami
Więcej honoru ma łatwowierny pies
Będziecie klęczeć aż po dziejów kres


3. KONA ALLAH (ZEMSTA PUSTYNI)

duma mnie rozpiera, że zwiecie mnie niewiernym
Szydzę z waszych przepowieści, bo nie jestem tchórzem błędnym.

Z ognia zrodzą się nikczemne dżiny
By ukarać was za podłe czyny.

Runą wasze świątynie
Spłoną zakłamane księgi
Czeka was los okrutny
Przygotujcie się na męki.

Chwytajcie ich, zabijajcie!
Gdziekolwiek ich spotkacie
Wrogie słowa przeistoczcie w byt
Jak zwierciadła hipokryzji.

Kona allah!!!

Ifryty, sile i ghule, spłyną na wasze miasta
Pochłoną zepsute dusze, ich armia ciągle narasta.

Z ognia zrodzą się nikczemne dżiny
By ukarać was za podłe czyny.

Runą wasze świątynie
Spłoną zakłamane księgi
Czeka was los okrutny
Przygotujcie się na męki.

Chwytajcie ich, zabijajcie!
Gdziekolwiek ich spotkacie
Wrogie słowa przeistoczcie w byt
Jak zwierciadła hipokryzji.

Kona allah!!!

Każdy ślad waszego istnienia, zostanie wkrótce zatarty
Bez was zniknie chora religia, a zły bóg będzie martwy

Z ognia zrodzą się nikczemne dżiny
By ukarać was za podłe czyny.

Runą wasze świątynie
Spłoną zakłamane księgi
Czeka was los okrutny
Przygotujcie się na męki.

Chwytajcie ich, zabijajcie!
Gdziekolwiek ich spotkacie
Wrogie słowa przeistoczcie w byt
Jak zwierciadła hipokryzji.

Kona allah!!!


4. CIEŃ WSCHODU

i nadeszła ze wschodu czarna zaraza
W noc czerwonej kwarty.
Zawyły psy, upadły gwiazdy
Ale nikt ich nie posłuchał.

Zmierzły jad, płynna smoła
Zalała ląd przez boga rozdarty
Nierządni, gniewni, wrogowie kościoła
Litości prawego świata lud warty.

Brudna chmara, zagłada godności,
Pod sztandarem morderców i zła.
Tak jak nakazał im władca zza grobu
Podąża za wonią słodkiego miodu

Ukryci w owczych skórach
Pod taflą czystej wody płyną
Osadzeni na świętości murach
By odebrać wszystko natury rodzinom.

Nie bójmy się zmieniać tego
Przy czym bóg popełnił błąd
Przejdzie księżyc ludu zacofańczego
Odwrócona gwiazda oczyści ląd.

Brudna chmara, zagłada godności,
Pod sztandarem morderców i zła.
Tak jak nakazał im władca zza grobu
Podąża za wonią słodkiego miodu

Nadejdzie ten czas, nadzejdzie,
Gdy zbudzą się myśli,
Powstaną z klęczenia,
A przeminą kolejne fazy.

Chcemy zaćmienia,
Eclipsis, eclipsis
Chcemy zaćmienia...

Ledras adicionadas por czeski21 - Modificar estas letras