Escape From : Opętani Okrucieństwem

Black Death / Poland
(2009 - Self-Produced / Torn Flesh Records)
Saber más

Las palabras


1. URODZONA, BY BYĆ GWAŁCONA

ZAMYKA OCZY

Wypaczony umysł ojca kradnie niewinność ochoczo
Cicho, powoli ulatuje z niej żywot
Zgwałcone ciało, zgwałcona dusza
A na niej blizny plują krwią

Urodzona, by być gwałcona
Niewyrażalnie piękna
Utraciła bezcenną ciepłość
Zdradzona delikatność

Pogwałcone prawo do spokojnego życia
Bezbarwnie snuje się przez życie
Zapomnieniem staje się kolejny dzień
W snach lewituje i błogi czuje stan

Myśli nie zechce jej już nikt
Ohydnie piękną któż by chciał
Przez swego boga pominięta
W tej nienawiści czuje smak

SŁODKI SMAK


2. ONI

Pod czarne skrzydła przyjął ich ojciec, lecz nie bóg
Ojciec, lecz nie bóg
Wątpią, że to oni stworzeni przez Chrystusa
Chrystusa

Nigdy nie zechcą być aniołami bez wad i ohydności
Nienawiść z mlekiem matki wyssali, odrzucili miłość, ciepło

To oni - widzą tylko mordowania sens
Tylko oni, gdy odejdą pozostanie tylko krwawy deszcz
To oni - poranili krzyżem dusze swe
Właśnie oni ciągle tłoczą w żyły świeży gniew

Chory świeży gniew

Zaproszą was na wieczny sen, furia pragnie krwi
Furia pragnie krwi
Blade martwe cienie przedawkowali życie
Życie

Przedawkowali swe życie
Przedawkowali egzystencję własną

Głodna śmierć zbiera żniwo
Bez litości tnie na ślepo

Wiedzą już, to nie oni stworzeni przez Chrystusa


3. KRWAWIĘ

Już teraz każdy tylko pokazuje stronę zła
Poprzez zgwałcone myśli rośnie ogień zwątpienia
Kto wołał o pomoc, kto wołał - zawiódł się
Kto błagał o litość, kto błagał - zawiódł się

Któż zdolny, by czerpać inspiracje z cierpienia
Bez miłości, współczucia, bez wiary w lepszy sen

Obrazy nędzy, rozpaczy, okrucieństwo i niemoc
Ofiary nędzy, rozpaczy, okrucieństwo i niemoc

Zanim zawiesisz sznur
Zanim poczujesz samobójstwa smak
Zapytaj mnie
Ty i ja, zgwałcimy życie swe

Krzyk, w którym słychać ból
Płacz, który widać tylko, gdy kapią łzy

TY I JA, ZGWAŁCIMY ŻYCIE SWE

Krwawi dusza, krwawi ciało, krwawi


4. SEZON KOSZMARÓW

Z uśmiechem na twarzy, czy chcesz zabijać
Tym delektować się
Złowrogie spojrzenia wśród twoich bliskich
Odbicia mordów na szkle
Kamienne ich serca nawet nie krwawią
A w żyłach tylko gniew
Już brak sił by płakać, w otchłani błądzisz
Z modlitwą słabniesz we mgle

Deszcz pozabija wszystkich
Nie zmartwychwstanie już nikt
Z modlitwą upadniemy
Każdy w koszmarze z nas tkwi

Karzesz mnie chęcią zbawienia
Dławię się chęcią istnienia

Tak długo w rozpaczy, litością wroga
Katują dusze swe
Urodzeni w grzechu dla ciebie, dla mnie
będą zabijać, gdy chcesz
Królestwo dla wroga, dla ciebie piekło
Zbyt późno modlisz się
Sezonu koszmarów końca nie widać
utkwiłeś w piekle na dnie

PRZEGAPILI, GDY DO NIEBA CHCIELI BRAĆ

Palabras añadidas por czeski21 - Modificar estas palabras