Deathstrokardia : Dziewięć

Thrash Metal / Poland
(2005 - Self-Released)
Mehr Infos

Lyrics


1. WRZASK

Teraz zbliżam się bezszelestnie
Twoją uwagę odciąga mój oddech
Zaczynasz czuć się lekko niepewnie
W tedy znów krzyczę, znów brak mi wspomnień

To jest mój wrzask!
Wprost w twoją twarz
To jest mój wrzask!
Wciąż niemy jak czas

Na pamięć znam te wszystkie zakamarki
Ktoś jednak woła a mnie trzęsą się znów dłonie
Cisza mnie nie chce choć czuję już jej powiew
Znam to uczucie znam bardzo dobrze

Ja jestem twoim szczęściem
To słowo nie obchodzi mnie wcale
A słowa o twej śmierci dopełniły to wspaniale


2. W CIEMNOŚCI

Wiesz że nienawidzę kiedy to robisz.
Przestań
Po prostu przestań
Po prostu przestań do mnie mówić.

W tym miejscu
Ta przestrzeń
Oddycha moim życiem

W tym miejscu
Słońce jest czarne
W ciemności oczy widzą wyraźniej

Każdy dźwięk mnie zabija
Każdy ruch twoich ust
Cztery ostatnie westchnienia
I koniec


3. KAMIEŃ NA KAMIENIU

Jest miasto za murem w pół mroku stoi
Świt w nim przyćmiony siwym dymem
Postacie (kobiety) w oknach po chylone
Psy przybrudzone ludzkim życiem

Jest miasto mury okna światło
VENI VIDI –tu zostaniesz
Po co miał byś stąd uciekać
Oczy nie zobaczą bramy
Wolny wybór nie istnieje nie istnieje prawo błędu
Z duszy kamień na kamieniu
Żadnych myśli brud i nędza!

To podróż bez końca i powrotu
Po zawieszonej luźno linie
Nie wasz się spojrzeć w oczy światłu
Jeśli odwrócisz głowę zginiesz

Jest miasto mury okna światło
VENI VIDI –tu zostaniesz
Po co miał -byś stąd uciekać
Oczy nie zobaczą bramy
Wolny wybór nie istnieje nie istnieje prawo błędu
Z duszy kamień na kamieniu
Żadnych myśli brud i nędza!


4. POWOLI

Powoli
Bez sensu
Opadam
Trochę mnie dziwi dzień
Są chwile,
Godziny,
Południa,
Gdy razi każdy gest
Kim jesteś
Co robisz
Ta droga
Ciągle mi mili rytm
Wzrok obracam do o koła nie prawda że nie chcę
Zmieniać się

Są chwile
Godziny
Gdy nie wierzysz
- to życie moim jest
To chyba nie możliwe że na nic wpływu nie ma się
Powoli
Bez sensu
Opadam trochę mnie dziw dzień
Wzrok obracam do o koła nie prawda że nie chcę
Zmieniać się

Powoli bez sensu
Opadam
Trochę mnie dziwi dzień

Wzrok obracam
Dookoła
Nieprawda
Że nie chcę zmieniać się.


5. DRZEWA

Martwe drzewa
Rodzi ziemia
Martwa ziemia
Dom człowieka

Martwy człowiek
Ziemi człowiek
Martwa ziemia
Dom człowieka

Marmur
Chłód
Cisza
Mrok


6. DOM

Mój dom cały zbudowany jest z cegły
Lecz można je brać i rozgniatać palcami
W ciąż tylko trwam nie widzę nic w koło
To wszystko się sypie opadam na ziemię
Ja wciąż tylko czekam już znam to na pamięć
Już słyszę te słowa już widzę te gesty
Bawię się kłamstwem
Zamiana ról
Bawię się tobą tak jak ty się bawisz mną.

Do tych wszystkich twarzy do których się śmiałam
Te same twarze teraz ze mnie drwią
Czy coś nie jest w porządku ze mną
Czy znowu jak zwykle popełniam ten sam błąd.

Mam ciało więc ręce do góry podnoszę
Lecz wrzask zimnych wspomnień to ciało rozdziera
Wszędzie jest pusto gdziekolwiek nie spojrzę
Wiem! Nigdy nie uda mi się dotknąć nieba.

Cegły się kruszą jedna po drugiej
Nie wiele ich było już niewiele zostało
Każda następna mój kolejny gwóźdź
Nie starczy dla wszystkich za dużo tych rąk.
Jak już będzie po wszystkim zawieje wiatr
Rozrzuci pyły kiedy będę spać
Zaczynam budować mój dom od początku
Taki jak zawsze kruchy
Kruchy jak ja.

Znów się śmieję do nie szczerych twarzy
Już nic nie zmieniam już tylko czekam
Zaraz się zacznie wszystko od początku
Znów bawisz się mną tak jak ja kiedyś tobą.

Ty jestem moim chorym przeznaczeniem
Ty jesteś moim chorym pragnieniem
Ty jesteś moim chorym spełnieniem
Zabijasz mnie na moje życzenie

Mam ciało więc ręce do góry podnoszę
Lecz wrzask zimnych wspomnień to ciało rozdziera
Wszędzie jest pusto gdziekolwiek nie spojrzę
Wiem! Nigdy nie znajdę sensu istnienia.
To jest moje chore przeznaczenie
To jest moje chore pragnienie
To jest moje chore spełnienie
Zabijać się na własne życzenie


7. TO SŁOWO TO KONIEC

Ogień gaśnie w środku świata
Kiedy ciemność wszystko niknie
Czy podniesiesz głowę kiedy twój własny strach Ci wszystko zniszczy
To koniec, to początek to słowo to koniec

Nie otwieraj oczu
Nie zatrzymuj życia
Ten początek to koniec, twój własny strach nie zaprzecza
Nie stawiaj się na równi z bogiem bo obudzisz wszystkie drzewa
Twoje własne sny
Twoje własne słowa i pragnienia
Zniszczą wszystko w koło gdzie tylko ustami zaczerpniesz powietrza
Ogień gaśnie w środku świata
Nikną wszystkie marzenia
W oczach już tylko czarna pustka
Nie zobaczysz w nich blasku istnienia
Ten koniec to początek te słowa to koniec

Zmieniasz życie w twój własny sen
Twój własny sen będzie twoim katem
Teraz już nie masz odwagi postawić kroku
W ciemności nawet śmierć może się potknąć

To koniec
To początek
Twoje słowa to koniec
WIĘC LEPIEJ JUŻ ZAMILKNIJ!


8. CZTERY KOLORY

Biały to słabość kolor białej mocy
Dobry dla tchórzy dobry dla rozwagi

Czerwony to siła kolor wielkiej wiedzy
Tu trzeba wniknąć trzeba zapragnąć

Niebieski jak błękit zakłamany sam w sobie
Gdzie nie spojrzeć tam kłamstwo jedna wielka złuda

Czarny to otchłań, może być ciekawa
Może zniszczyć, może zgubić, zawsze zniewala

Z rękami do góry wzniesionymi do nieba
Proszą o litość głupcy bez znaczenia
Z pieśniami na ustach pielgrzymi obdarci
Wędrują wciąż na dół bez przeznaczenia
Ze śmiercią w umysłach uciekają od noża!
Ze śmiercią w umysłach uciekają od noża!
Ze śmiercią w umysłach uciekają od noża!
A kruszą się (zdychają) ze strachu przed własną
Nicością

Bo wszystko przepadnie czy prawdziwe czy złudne
Bo wszystko zginie czy czy prawdziwe czy złudne

Zniszczone w zalążku prawdziwe świadomości
Schowane przed prawdą tą co najwyżej

Przeżyj własną śmierć a ominiesz przeznaczenie.


9. LUSTRO - (EKSPERYMENTALNIE)

Do lustra podchodzę powoli
Do lustra podchodzę spokojnie
Gdy ogień ogrania mój dom
W mych oczach już nic nie płonie
Nic nie płonie!

Po tobie są rany i zgliszcza
Ruina choć nie malownicza
A spokój kamienny jest po mnie
Milczenie niepamięć i cisza

Do lustra podchodzę i mijam
I w letarg się miłość zamienia
I nie stać mnie już na nienawiść
Z kamienia jestem z kamienia

Po tobie jałowa ziemia
Zły pejzaż co w ciało mi wrasta
Twe dłonie są zimne ja kamień
W mych oczach nie ma już blasku

Do lustra podchodzę powoli
Do lustra podchodzę spokojnie
Gdy ogień trawi mój dom
W mych oczach już nic nie płonie
Nic nie płonie

Lyrics geaddet von czeski21 - Bearbeite die Lyrics