Cerebrum (PL) : Wrzaskun

Death Metal / Poland
(2016 - Echo Experiment)
Mehr Infos

Lyrics


1. JAM JEST

Ciemna ulica głucha jak sen na niej chore myśli plączą się mroczne wizje twojej świadomości ukryte pod płaszczem normalności na płótno życia pluję krwią maluję obraz świata do twych myśli zakradam się w serce wlewam otchłani czerń daję nadzieję i odbieram jak wąż usprawiedliwiam nie chciałeś przecież krzywdy zrobić jej jadem zmywam zmartwienia twe jestem siewcą myśli opętanych podsuwam plany niszczę zasady w duszę twoją wkładam śmierci szpon mój szyderczy śmiech w rękach broń i szeptem mówię ci nie lękaj się wszystko to robisz dla chwały mej nie wiesz co robić nie wiesz gdzie iść pokażę jak zabić podpowiem czyj czas ze mną zawsze dzielisz sen przecież tak bardzo wielbisz mnie lecz marzenia rozmażę o bruk byś całym sobą kochać mnie mógł jestem siewcą myśli opętanych


2. JERUSALEM

Widziałem kiedyś jak pokoju niosłeś znak w pieśni miłości słowa w ustach goryczy smak jak brata gościłem jak zwierzę ubiłem dłonie pełne mam cierpienia rozwiewam wspomnienia myśli pod ziemią zakopane nadzieje żywcem pogrzebane jam pożeracz ludzkich pragnień wypuszczony na łów miażdżę twoją silną wolę ciągnę cię za nogi w dół nie uciekniesz mi skurwielu nie wywiniesz się teraz ja zadecyduję co dobre a co jest złe na ziemi przeklętej miliony niebios bram w tym tyglu religii od wieków trwam me rządy w czerwieni chaosem karmią się ja tutaj decyduję co dobre a co jest złe z rozkoszą po rękojeść nóż w plecy wbiję ci radość i nadzieję zabrać muszę ci by żyć to moje jest miasto i to jest mój kraj świątynia głupoty szaleńców raj za wiarę niewiarę za uśmiech za łzy za świętą obrazę za życie za sny


3. ROBACTWO

Powiedz mi dlaczego tak boisz się żyć dlaczego uparcie chcesz tylko przeżyć ludzie których nie znasz tak wkurwiają cię szara rzeczywistość schizoidalny sen zero tolerancji tony hipokryzji strach przed nieznanym
wieczny życia znój heroiczne zacofanie mogił starych blask obraz ten od lat w telewizji masz zombi po ulicach przetaczają się z nienawiścią obserwują mnie czaszki trupie w oczach w głowach myśli brak kroki moje liczą czekają na znak prawdę usłyszysz co wieczór w telewizji jeśli jakiś problem zaraz wytłumaczą Kto jest winien tego zła kogo bać się masz jak masz żyć kogo kochać kogo wbić na pal wszędzie gdzie nie spojrzę ścierwo wala się ludzkie robactwo otacza mnie w twojej martwej jaźni ból istnienia czai się w głowie ciągle strach jak szczur chowasz się niemoc w twojej głowie otchłań w sercu masz karmisz się cierpieniem w mordę chcesz mi dać psycha twoja zgniła tu nie znaczysz nic martwy skurwysynu nie potrafisz żyć


4. AZYL

Samotnie stoję pośrodku czerni myśli zatrute zżerają mnie azyl buduję w krainie cieni z prochu powstaje murów mych zło Kim kiedyś byłem kim jestem drapieżne wizje skradają się teraz to pustka jutra nie było
mgła niepamięci ogarnia mnie ocean śmierci pustynia życia bękarty nocy w snach topią się owoc istnienia złudne nadzieje ucieczka poza przestrzeń i czas spalona ziemia tornado dusz rozrywa umysł pochłania mnie z matni wyrwany zionę otchłanią pluję na ludzkość przegniły świat wieków wiele wymiarów teraźniejszość jak przelotna myśl otwieram kolejne bramy ciemności ukryte przejścia w inny czas klucz do wieczności pokłady szaleństwa porzucam nadzieję ja który tu wchodzę jestem panem własnej woli mój umysł odrzuca granice człowieczeństwa


5. WŚCIEKLIZNA

W głowie chorej przerażenia mur cegła po cegle świat lęku mój getto wyobraźni mój mały kraj kaftan bezpieczeństwa szalony plan ze smyczy spuszczony strachem jadem zaślepiony myśli wściekłe jak psy gończe
myśli groźne dzikie żądze gryzę kości do szpiku zepsuty selekcja naturalna zabijać by żyć krwią oczy nabiegłe obłędem zgwałcony by kochać cholerny świat deszcz grzechu obmywa spoconą twarz
wśród szału demonów ja kroczę do przodu w szkarłacie zanurzam pięści szaleńca wpierdalam i rzygam życia przekleństwo piana z pyska wścieklizna namiętność zaraza zwierz dziki niechciany odtrącony zapomniany to dzieło jest moje na podobieństwo stworzony na zgliszczach sumienia ścierwo twe ciało obmywam zgnilizną świata i duszę pożeram mój sen wariata


6. PRZYBYCIE MAKBETA

Dzień dobry zły Makbecie
Witamy w naszym świecie
Dzień zły dobry Makbecie
Witamy w Piekle
Znajdziesz tutaj kolegów po fachu
Morderców, oszustów, łajdaków
Łajdaków!
Chciałbym Cię o coś zapytać
Mój drogi Makbecie
Zanim weźmiesz prysznic
W piekielnej toalecie
Nie widziałeś na drodze
Człowieka z Petersburga?
Czekamy tu na Niego
Już od zeszłego grudnia!
Nie widziałem nikogo, mój drogi Szatanie
Możesz mi wierzyć
Makbet nigdy nie kłamie
A więc on nie przyjdzie
Choć Piekło tak wierzyło w niego
Raskolnikow nie przyjdzie
Dlaczego?


7. REWOLTA

Czerwone niebo zapłonął świat na barykady walka wciąż trwa sztandar do góry wzniesiony nasz powiewa groźnie rewolty czas krwawy deszcz wiary litości precz nie będzie zmiłuj wzniesiona pięść u naszych stóp gruzy i pył nowy porządek rebelii świt gdy w sercu ogień gorąca krew o swoje prawa upomnij się prawo do życia do miłowania błędnych decyzji do znieważania razem stoimy po jednej stronie z pieśnią na ustach i z kulą w głowie za swe złudzenia pokroić się dasz podziały nienawiść to tylko znasz ciągle tak bardzo nienawidzisz mnie za me poglądy i za mój gniew ulica szkarłatem wolności się mieni jak oczu dziecka naiwnych blask

Lyrics geaddet von czeski21 - Bearbeite die Lyrics