Apatheia : Konstelacja Dziur
Lyrics
1. ODMĘTNIA
W odmętach swych myśli
Wiele ja skrywam obojętny na przyszłość
Bo przeszłość jest wciąż we mnie żywa
Poddam się nurtowi
Utonę w apatii
Śnięty pośród śniętych
Brzuch do góry wznoszę
Meandrując przez życie
Błądzę bez celu
Kim bylem? Kim jestem?
Gdzie jesteś?
Ciebie już tu nie ma
Bo twa życia rzeka
Krwią już spłynęła
2. ŚLEPE ODDANIE
Poświęcenie się dla drugiego człowieka
Platoniczne głupstwo wartość słabych ludzi
Cierniowa korona, symbol odkupienia
Nie jest niczym więcej niż znakiem upodlenia
Sztuka życia przytłacza każdego
Depresja brak celu zabijają cię
Patowa sytuacja emocjonalna pustka
Odtrąca nas od ludzi trwających obok
Jak żyć pełnią chcielibyśmy poznać
Ale jesteśmy martwi za życia i zimni jak lód
Martwa masa zagubiona, zatracona
Zniesie ból czczej tułaczki
Ślepa sfora obojętna i uległa
Odda życie w myśl idei
Tępa fala sprzeda się za cel swojej egzystencji
Ludzkość zatracona w swoich snach
A rzeczywistość przecieka między palcami
Ja pan swego istnienia boski autokreator
Wybrałem drogę lewej ręki
Poszedłem ścieżką zapomnienia
Trwałem sam w mych przekonaniach
Do życia końca
Nie ważne to kim byłeś nie ważne co czyniłeś
Ani to w kogo wierzyłeś na końcu i tak spotka Cię śmierć
3. ZIMNA KREW
W mrozie bez ruchu zastygła postać
Błądząc oczami dookoła
Twarz oszroniona stoi i kona
A dusza jego gwałtu spragniona
Za nim wyrasta drzewa korona
Bez życia na swych ramionach
Sama wietrzyskiem zimnym mącona
A na gałęzi dusza stracona
Topi się śniegu i ciała powłoka
Styczniowe słońce dumnie za horyzont spada
By swym promieniem
Sięgnąć przepaści ludzkiej otchłani
I dać wytchnienie duszy
I spokój myślom
Ale ono nie wraca...
4. ZŁUDZENIE ŻYCIA
Codziennie z trudem otwierasz swe oczy
Zmuszony patrzeć na swój własny świat
Walka o dziś ciebie nie dotyczy
Gdy w czasoprzestrzeń inną wkraczasz
Wrota wymiarów otworzyć nastał czas
Gorzki niebycie zapanuj raz dwa
Obojętności! Chwyć mnie za rękę
Prowadź do ciebie ścieżką przez ciernie
Daj siebie poznać w usta zimne wtopić
Dusza ma stracona w otchłań wrzucona
Odrodzenia nie ma feniks już odleciał
Po polu proch rozsypał zostawił tylko złudzenie życia
5. BOŻE CIAŁO
Ponownie wchodząc do świata bez końca
Znajdujesz w sobie przeciwieństwo słońca
Głębiej coraz głębiej w oko diabla patrzysz
Za wielką chwilę przyszłość swą zobaczysz
Haniebny orszak idąc po ulicy
Na barkach swych niesie ciężar
Jasną moc z kostnicy
Drewniana trumna wieko ma otwarte
Nikt z was się nie dowie co jest w niej zawarte
6. RAJ
Przegniłą swą duszę
Z tego świata wygnać muszę
By życie opuścić mnie nie chciało
Raju bramy codziennie otwieram
Ciało swe niszczę
Myśli poniewieram
I jeszcze raz wrócić tu próbuję
Lecz bram już nic nie strzeże
Nikt mnie nie uratuje!
7. SKRACANIE
Wierząc we własną moc sprawczą
Wciąż chcecie zmienić naturę
Skracając życia kobietom i mężom
Sprawiacie że ich potomstwo
Zostaje samo na wieki
By skóra ich jak głaz twarda się stała
By żyjąc życie dawały
A umierając dusze odbierały.
I stojąc tak same
Po świecie rozsiane
Zniszczenie obserwują
(Nie) patrząc na ludzi
Przestają się łudzić
Że bóg kunszt swój tu ujął
Czekając na koniec
Otwarte swe dłonie
W górę do niebios wznoszą
Już idą panowie
Nikt się nie dowie, o
Braciach ich zhańbionych krwią
Ludzką krwią!
Już tylko fałszywy czas wskazuje ramy obłędu.
Bez względu na was, śmiejąc się raz
Nie będzie nas.
8. SUPERNOWA
Według proroczej teorii
To jest koniec tej historii
Tak się kończy świat!
Myślami dążąc do piekła
Ciało wasze co dzień klęka
Tak się kończy świat!
Idąc przez horyzont zdarzeń
Czynów nie ma ani marzeń
Tak się kończy świat!
Wasze sny już się skończyły
Teraz będą w grobach gniły
Tak się kończy świat!
Wlej w siebie całą rzeczywistość
Kołysząc się pod wpływem jej ciężaru
Życie ci znane kończy się upadkiem
Nie wstawaj, nie wstawaj
Ziemię masz za matkę
Śmierć jest sensem dla istnienia
Od ludzkości narodzenia
Z diabłem za pan brat
Szron na trawie się pojawia
Ta skurwiała, biała zjawa
Obok nas
Słońce zgasło
Księżyc nie
Lyrics geaddet von czeski21 - Bearbeite die Lyrics