Alastor (PL) : Dotyk Przemocy (Demo)

Thrash Heavy / Poland
(1988 - Self-Released)
Zobacz więcej

Teksty


1. DROGA DONIKĄD

Każdy dzień krokiem jest co przybliża cel
Życia czas płynie wciąż wartką strugą lat
Oto jego slalom życia nakłuwany szlak
Umiera powoli z dnia na dzień
Głód drąży go, nie wytrzyma już,
Kolejny raz ucieka w swój lepszy świat
Rozkwita tutaj niczym zatruty kwiat
Opamiętaj się, obudź ze snu
Póki nie zaśniesz na wieki
Wierząc swemu kłamstwu
Przysnął sen szary dzień
Otoczył Cię wokoło
Razem z nim uciekł gdzieś bezproblemowy czas
Kilka dni jesteś sam zanim nadejdzie…
Dzień w którym poczujesz głód
Twoje pragnienie pali Cię, co cna
Więc miotasz się jak wściekły piec
Za chwilę chyba zrobisz to
Znowu kłujesz się
To Twój raj
Coraz bliżej jest
Oto czego chcesz, mimo że mówisz sobie „dosyć już!”
Życie twe pełne jest takich dni jak ten
Biały szlak kroczysz nim wciąż
Nie widząc jak z każdym dniem
Jego grunt w bagno zmienia się
To niczym modlitwa wyznacza każdy dzień
Pogrążasz się we śnie Narkotyk zabija Cię!
Rozkładasz się
Uwięziony tak, bez szans
Próbowałeś, przecież i nic
Chciałeś żyć jak Ci, których ominął Twój los
Wiele lat, młodych lat
Straconych by wyrwać się
Opamiętaj się, obudź ze snu
Nie otworzy powiek ciężkich niczym głaz
Jego sen przez wieki będzie trwał
Od dziś jest tam dokąd doprowadzić
Mógł igłą znaczony szlak


2. SYNDROMY MIAST

Zepsuci do szpiku błądzą bez celu
Skazani przez życie czekają na kres
Milion różnych dróg doprowadzi ich
Do miejsc, z których już nie można uciec
Mają własny świat pełen twardych praw
Aby przeżyć w nim szukają swych szans
Najemnicy brudnych rąk
Za pieniądze zniszczą Cię
Sumienia głos Twój jęk i płacz
Niczego nie zmieni
Zwalisz się z nóg
Oni spełnią swe misterium
Wykarmieni poprzez bruk splamiony krwią
Tkwią ukryci w mroku betonowych ścian
Żądni ofiar zastygli jak głazy
Czekają
Tron ich pragnień pnie się w górę wciąż
Chory głód obróci go w gruz
Ciężar słów niczym kamień
Przeszył ofiary „zastępców boga”
Głosy łkań milkną wnet
Tłumione jak echa wystrzałów
Kilka kul krwawych ran
Oto profesja synów molocha
Odwetu dzień czeka tych
Którzy chcą się wycofać
Vendetta! Jej chciwe dłonie zmiażdżą każdy kark
Vendetta! Karmiona życiem niewygodnych mas
Vendetta! Osądza niczym rozjuszony kat
Vendetta! Strażnik milczenia, które musi trwać
W twierdzeniach swoich rąk
Uwięzili miasta
Za brudne pieniądze
Karmią dzieci swe
Kiedy świateł blask odsłoni ich twarze
Lawa podłych kłamstw oczyści je


3. "HARDCORE QUEEN"

To jej dzień dziś na pewno wygra
Szansę ma może się stąd wyrwać
Koszmar trwa – cielesna rozrywka
W strugach chwil nagie cało spływa
Sprzedaje się jak uliczna dziwka
Każdy z nich przyszedł po to samo
Milczy, wiem to mówi jej ciało
Może ten film uwolni ją
Lęk przed upadkiem na bruk
Kolejny zdjęciowy dzień obnaża jej wdzięk
Okryta światłem lamp cielesna orgia trwa
W tej plątaninie ciał ona główną rolę gra
Tysiące jej kaset, jej ojciec ogląda cały świat
W marzeniach milionów
Rozbrzmiewa postać jej niczym kult
Dawne marzenia legły w płomieniach
Żądza pieniędzy spaliła je
Ciągle pamięci odżywa echo
Słów, które mówią jej:
- „O.K. żadnych stosunków analnych
Pieprzenia z kolorowymi, bez perwersji…”
W każdym, piśmie tkwi jej zdjęcie
Marzenia ziściły się
Teraz widzisz ją w nowym wcieleniu
Każda z tych ról – jej triumf
Cała mnogość ujęć opowiada jak
W rozkoszy topi ciało swe,
Swym nowym wcieleniem zapomnieć chce
Ten przeklęty dzień…
Nie umarła chociaż wtedy popłynęła
Krew z żył otwartych szkłem
Przed oczyma stanął wnet ten przeklęty świat
Cały w morzu kłamstw
A gdy ją spotka chcesz zaglądasz w ekran swój
Zobaczysz wtedy w nim obraz jej
Niespełnioną gwiazdę kin
Próbująca odnaleźć się


4. WIZJE ŻYCIA

(No lyrics available)


5. JESZCZE JEDNA ILUZJA

U kresu sił kolejny raz
Powoli umartwia się
Nie widząc wyjścia błądzi wciąż
Bezradnym będąc chciałby zniszczyć wszystko
Co dotychczas przeżył
Zacząć od nowa ziemski los
W końcu uwierzyć
Oto nowy cel – uciec stąd
Chciałby wyrwać się, ale jak?
W wyobraźni swej odnalazł raj
Jeszcze tylko łyk i jest tam
Tutaj pośród mgieł różnobarwnych plam
Lekkim jest jak pył
On wiruje, a z nim świat
Oto czego szukał znalazł sam
W imaginacji swej pozostać chce od lat
Zmaga się tak co dnia
Bez walki poddał się już
Uciec stąd nie ważne jak
Nie liczy się już nic
Z każdym dniem pogrąża go
Frustracja
Destrukcja
Korupcja
Trwa imaginacja
Frustracja
Destrukcja
Korupcja
Nie widząc wyjścia błądzi wciąż
Bezradnym będąc chciałby zniszczyć wszystko
Zacząć od nowa ziemski los
W końcu uwierzyć


6. CZAS WYROKÓW

Nadszedł dzień, umarło słońce
To czas niechcianych prawd
Chory oddech zmęczonej ziemi
Słyszy zjełczały świat
Szaleniec gnany żądzą rozkoszy
Umiera śmiejąc się w głos
Bielmo życia skręca mu tors
Ofiara istnienia bezmyślnie zaczęta
Odkryta przez wieki dopełnia się
Modlitwa o litość niczego nie zmieni
Na ziemię jak kamień opada gniew


7. DOTYK PRZEMOCY

W potoku całej masy zdarzeń
Skuleni w bólu tłumią płacz
Przez media z trudem wyszukany jak eksplozja
Terror wstrząsa Światem
Nie pytaj kim oni są tego się nie dowie nikt
Opętani widmem złym chcą przemocą zmieniać Świat
Cały drżysz, ciesz się, że żyjesz
Ten trup we krwi to jeszcze nie Ty
Tkwi zakopana gdzieś przez całe lata śmierć
Ukryta w ścianach skrzyń czeka dnia aby wyjść
Wciąż nowe rodzą się świątynie pełne zła
O tym gdzie one są nie wie nikt oprócz nich
Cały drżysz ciesz się że żyjesz
Ten trup we krwi to jeszcze nie Ty
Skrupulatnie obserwują gesty ofiar do końca,
Tkają swoją pajęczynę jak zwierz gdy głód zabijać karze
Niczym chory który chce zbrodnią uleczyć się
Całe lata ciągła walka między prawem a ich podłym światem
Niestrudzeni stróże prawa nieporadnie piętnują
Niczym ślepcy szukają w ciemnościach
Podły los może sprawić abyś Ty stał się celem cudzych kul,
Nigdy nie możesz wiedzieć za co możesz posłużyć
W czyich rękach się znajdziesz jak kukła
Twoje sny - koszmar
Twoje dni są jak sen
Myślisz że to minie; budzisz się - "Nie"
Zamykasz się w sobie, liczysz na ciszę w swej głowie
Lecz ta wierzy że...
Szansa by, umrzeć większa jest wszędzie
Niż zginąć z cudzych rąk
To chore idee zrodziły swe dziecko
Karmione przemocą rozwija się
Ofiary wybrane by służyć ich celom
Za życia skazane przez nie na śmierć
W bagażnikach aut grzebią martwy tors
Lub eksplozji huk rozlega się gdzieś
Bestia z lerny błot wciąż odradza się
I każdego dnia dławi życie mas
Jak zwierz gdy głód zabijać karze mu,
Niczym chory, który chce zbrodnią uleczyć się
Całe lata ciągła walka między prawem
A ich podłym światem trwa
Niestrudzeni stróże prawa nieporadnie piętnują
Niczym ślepcy szukają w ciemnościach


8. SKORUMPOWANY

Czego jeszcze chcesz?
Powiedz, ceną nie ważna jest tu
Kogo kupić mam?
Dzisiaj nisko upadnie do stóp
Cichy szelest banknotu ogłupi każdego
Oto czego trzeba by stać się dziś kimś
Nie ważne kto każdy jak mucha
Zwabionym będzie na lep
To tylko kwestia czasu i ceny
By kupić Ciebie też
Zanim spostrzeżesz co się stało
Zanim odzyskasz wzrok
Kolejną z ofiar swoich słabości stałeś się sam
Kupiono Cię
Oślepiony wciąż bezradny
Zawierzyłeś im jak głupiec
Lecz nie jesteś sam, spójrz na nich
Oni grzęzną też swym łajnie
Wszystko czego tylko zapragniesz
Twoim może być Ty kupisz to
Coraz więcej mieć. Tak! Tak!
Oto czego, tak naprawdę chcesz
To posiąść wszystko. Tak! Tak!
Pieprzysz wszystkich masz wszystko
Możesz kupić dziś co chcesz
Dla takich hien jak Ty,
Każdy z ludzi tam to śmieć,
Zobacz kim naprawdę jesteś
Pieniądze owładnęły myśli Twe
Twa chciwość powoli pożera Cię od lat
Korupcja w twym mózgu trwa
I z dnia na dzień pożera Twoje wnętrze
Choć z dnia na dzień wciąż więcej masz
I tak nie kupisz wielu spraw
Niewolnik swych pancernych kas
Umrzesz jak ja
Oślepiony wciąż bezradny
Zawierzyłeś im jak głupiec
Lecz nie jesteś sam. Spójrz na nich
One grzęzną też w swym łajnie
Wszystko czego tylko zapragniesz
Twoim może być Ty kupisz to
Coraz więcej mieć Tak! Tak!
Oto czego tak naprawdę chcesz
To posiąść wszystko

teksty dodane przez czeski21 - Edytuj teksty