Forteca : Demo 2010

Heavy Metal / Pologne
(2010 - Auto-Production)
En savoir plus

Les paroles

1. ELEGIA O... (CHŁOPCU POLSKIM)

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
I poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło ?

Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą
Haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
Malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
Wyszywali wisielcami drzew płynące morze

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
I poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?·

Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć
Gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
Przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.


2. BEZIMIEŃCOM

Jak było, nikt nie uwierzy,
Dni, nocy tych nie zrozumie.
Jak słodko, jak błogo leżeć
W Warszawie, w gruzach i w dumie!

Nikt nas już grzebać nie będzie,
Ksiądz naszych imion nie wspomni.
Przetrwamy w wieków legendzie,
Historia nazwie: ogromni.

Rzuceni w piekieł czeluście,
Gdzie dzieci pożogi gaszą,
Walczylim z Polską na uściech
O wolność waszą i naszą.

Jak było, nikt nie uwierzy,
Dni, nocy tych nie zrozumie.
Jak słodko, jak błogo leżeć
W Warszawie, w gruzach i w dumie!

Leżymy dziś pod gruzami,
Warszawscy termopilczycy,
Samotni, ale nie sami,
Bo z nami - honor stolicy


3. PRZED ODEJŚCIEM

Porasta jesienną mgłą
Mój kraj jak włosem siwym.
Lecz nim pożegnam go
Dłonią z męczeńskiej gliny,
Lecz nim się zgodzę z koroną
Cierniowych lip i wezmę

W bok mój i serce bezbronne
Ciemność jak ostre narzędzie,
Niech błyskawicy lament
Znów mnie na wieczność wywoła,
Bym uniósł sam siebie jak palmę
I płomień poczuł u czoła.

Po kościach zdeptanych idąc
Porównam żywioł z żywiołem,
Gwiazdę zawistną nazwę,
Co nad mą głową czeka,
Młodość przywrócę i miłość
Snom niewinnego człowieka,

Nad którym wół i osiołek
I anioł smutny się zwiesza.

Nogą ognistość przejdę
Jak ptak przez obłok przechodzi,
Aby pod brzozą zwęgloną
Mrówkę pochować nieżywą -
I dłonie rzucę do wody,
Aby nie mogły zapłonąć,
Gdy przyjdzie spocząć pod krzyżem.

W bok mój i serce bezbronne
Ciemność jak ostre narzędzie,
Niech błyskawicy lament
Znów mnie na wieczność wywoła,
Bym uniósł sam siebie jak palmę
I płomień poczuł u czoła.


4. ELEGIA O... (SHORT VERSION)

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
I poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło ?

Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą
Haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
Malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
Wyszywali wisielcami drzew płynące morze

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
I poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?·

Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć
Gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
Przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.


5. BEZIMIEŃCOM (SHORT VERSION)

Jak było, nikt nie uwierzy,
Dni, nocy tych nie zrozumie.
Jak słodko, jak błogo leżeć
W Warszawie, w gruzach i w dumie!

Nikt nas już grzebać nie będzie,
Ksiądz naszych imion nie wspomni.
Przetrwamy w wieków legendzie,
Historia nazwie: ogromni.

Rzuceni w piekieł czeluście,
Gdzie dzieci pożogi gaszą,
Walczylim z Polską na uściech
O wolność waszą i naszą.

Jak było, nikt nie uwierzy,
Dni, nocy tych nie zrozumie.
Jak słodko, jak błogo leżeć
W Warszawie, w gruzach i w dumie!

Leżymy dziś pod gruzami,
Warszawscy termopilczycy,
Samotni, ale nie sami,
Bo z nami - honor stolicy


6. PRZED ODEJŚCIEM (SHORT VERSION)

Porasta jesienną mgłą
Mój kraj jak włosem siwym.
Lecz nim pożegnam go
Dłonią z męczeńskiej gliny,
Lecz nim się zgodzę z koroną
Cierniowych lip i wezmę

W bok mój i serce bezbronne
Ciemność jak ostre narzędzie,
Niech błyskawicy lament
Znów mnie na wieczność wywoła,
Bym uniósł sam siebie jak palmę
I płomień poczuł u czoła.

Po kościach zdeptanych idąc
Porównam żywioł z żywiołem,
Gwiazdę zawistną nazwę,
Co nad mą głową czeka,
Młodość przywrócę i miłość
Snom niewinnego człowieka,

Nad którym wół i osiołek
I anioł smutny się zwiesza.

Nogą ognistość przejdę
Jak ptak przez obłok przechodzi,
Aby pod brzozą zwęgloną
Mrówkę pochować nieżywą -
I dłonie rzucę do wody,
Aby nie mogły zapłonąć,
Gdy przyjdzie spocząć pod krzyżem.

W bok mój i serce bezbronne
Ciemność jak ostre narzędzie,
Niech błyskawicy lament
Znów mnie na wieczność wywoła,
Bym uniósł sam siebie jak palmę
I płomień poczuł u czoła.


7. BONUS TRAK

(No lyrics available)

paroles ajoutées par czeski21 - Modifier ces paroles