Dragon : Twarze

Thrash Death / Pologne
(1999 - Metal Mind Productions)
En savoir plus

Les paroles


1. ZAPACH NOCY

Wabiony jak pies zapachem twym
Wlokę się za tobą nieustannie
Wiem, że dziś możesz moją być
Wiem bo czuję twą potrzebę

Zapach twój, coraz silniejszy w nozdrzach mych
Ciepło twych ud na mej twarzy jest
Spowici ogniem nocy tej
Lecz sok już trysnął i nadchodzi kres
Więc:

Hasta la vista baby!

Dziewczyna jednej nocy, znów w ramionach jest
Mówiłem, że coś więcej znaczy - kłamałem
Prosiłem by ołtarzem była mi - była
Namiętnym, wrażliwym, pełnym żądzy
Ona prosiła bym kapłanem był jej - byłem
Lecz świt nadszedł, a ja już skończyłem

Hasta la vista baby!

Czuję cię

Zawsze pozostaje woń
Na dłoniach mych, wspomnienie nocy

Czuję cię

Ile jeszcze wspomnień
Ile jeszcze razy powiem:

Hasta la vista baby!


2. NO ALE CÓŻ

Ile ścierwa chodzi wśród nas
Jaki kolor ścierwo to ma

Czarne, czy białe?
Żółte, czy czerwone?

Pierwsze, czy czwarte do zbrodni jest stworzone
Jedno drugiemu w plecy wbija nóż
Co za debilizm, no ale cóż

Biblia, czy Koran
Pisma święte są
Jedno i drugie natchnieniem są dla wojen

W imię Chrystusa - Alleluja
W imię Chrystusa ktoś zabija
W imię wiary ktoś zabija


3. PUSTE MIEJSCE

Czuję pustkę przeraźliwą w sobie

Usta mówią - szyderstwa
Fałszywy bełkot - bluźnierstwa

Puste miejsce na wiarę
Puste miejsce na grzech

Wiara drży jak liść na wietrze
Tracę ją
Pieniądze - brzydzę się
Przepych - brzydzę się

Puste miejsce na wiarę
Puste miejsce na grzech

Grzech - brzydzę się

Puste miejsce na wiarę
Puste miejsce na ścianie
Puste miejsce na wiarę
Puste miejsce na grzech

Jestem, który jestem - tak siebie zwał
Lecz kim są służebnicy - jadem plują w nas


4. DZIEŃ PO DNIU

Mija życie każdego dnia
Okryte nędzą - nędzą rozpaczy
Zepchnięte do slamsów
Slamsów połączonych dusznymi kanałami

Dzień po dniu
Dzień po dniu

Kanały coraz ciemniejsze są
Spajają nadzieję ze zwątpieniem
Pogardę, pogardę z miłością
Kanały wypełnione nędzą

Dzień po dniu
Napotykam je
Dzień po dniu
Eksplodują śmiechem

Każdy skowyt tego śmiechu
Staje się coraz głośniejszy
śmiech nędzarzy, którzy udają żywych
Jest potworny
Ten śmiech przeradza się w nienawiść
Nienawiść płynącą z cierpienia

Dzień po dniu


5. H-IV

Nasze ciała są blisko
Jest ciemna noc
Coraz bardziej spoceni
Drażnimy się wciąż

Twe wargi wilgotne, nabrzmiałe są
Rozkosz z nich bije - czuję ją
Twe usta spragnione dostają co chcą
Gotowy jestem - weź go

Tak młoda jesteś
Tak bardzo lubieżna
Perwersja z ciebie tryska
I to nie już ta młodzieńcza

W twe oczy spojrzałem
Byłaś rozpalona
Drżącym głosem
Zaprosiłaś mnie do środka

Wyuzdane były twe dzikie zachcianki
Prosiłaś bym ranił twe piersi zębami
Prosiłaś bym rani twą godność słowami - suko
Prosiłaś by miłość płynęła łzami - płynęła

Nasze ciała tworzyły jedno ciało
Nic nas nie rozdzielało
Myśl w mej głowie jakaś przenikła
Czy jesteś zdrowa, a może masz HIV'a

W żyłach płynie
W żyłach płynie gnój


6. SEX I FAŁSZ

Nie pytaj mnie o życie
Życie - gównem jest
Nie pytaj mnie o życie
Nie pytaj mnie - praca
Nie pytaj mnie - wóda
Nie pytaj mnie - sex

W kraju tym - nie ma raju
Na pewno nie tu
Zapytaj swego ojca - zapytaj go
Zapytaj swego ojca - pewnie w partii był

Fałsz

Zapytaj mnie o życie
Powiem zobacz sam
Za każdym rogiem żebrak
Bez pracy i bez szans

Sex i fałsz

Brud i gwałt


7. 4 WDW

Uczyniłeś mnie człowiekiem
Bym mógł krzyczeć twoje imię
Uczyń mnie kimś lepszym
Bym do końca je zrozumiał


8. PODARUNEK

Patrzę na ludzi
W oczach zmęczeni i ból
Ból, ból zmęczenie i ból
Może by tak ulży im
Śmierć, śmierć podaruję im
Może wtedy zaczną żyć

Śmierdzące żarcie
Kloszarda smród
Godność człowieka
Zepchnięta na bruk

Słucham co mówią
Patrzę im w oczy
Ich ciała martwe
Litością przepełnione

Ich ciała martwe są
Choć w żyłach życie się tli
Żyć, bez nadziei żyć
Bez jakichkolwiek złudzeń

Śmierć jest tylko litością
Którą mogą sobie obdarzyć
Nie, nie robią tego
Są na to zbyt słabi

Widzę twoją twarz - umiera
Podarunek mój
Bóg, gdzie jest Bóg
Czy nie widzi tego ubóstwa
Cud, niech uczyni cud
Przecież kiedyś czynił cuda
Gdzieś w sercu mym
Niewidzialna rana tkwi
Patrząc na ten świat
Wiele zmieniłbym
Więc śmierć, śmierć podaruję im
Może wtedy zaczną żyć
śmierć dajmy im
Wtedy będą chcieli żyć
śmierć podaruję im
Moja litość - wybór ich


9. ...TO JEST ISTOTNE

Dziś do twoich drzwi zapukała znów
Brudne ścierwo było i poczułeś wstręt
Zapytałeś ją czego chce
Szeptem poprosiła o chleb

Wypędziłeś ścierwo bo smród wokół siała
Jeszcze syfa przyniesie, a kto by go chciał
Świnie powinny stać się godne szacunku
Choćby tylko dla tego, że nie śmierdzą jak ona

Szedłeś dziś ulicą w sobie gryzłeś wstręt
Patrzeć na to wszystko - rzygać ci się chce
Staruszka w bramie stała z wyciągniętą ręką
Gdy w oczy jej spojrzałeś okazała się Rumunką

Młode ścierwo było i głodu nie znało
Plunąłeś kurwie w twarz, mordę swą rozdarła
I plunąłeś jeszcze raz, by mordę swą zamknęła
Pomyślałeś sobie: obyś ścierwo zdechła

Nienawiść dotarła na szczyt

Czym jest litość, czym jest wstręt
Czym nienawiść, czym współczucie jest
Te uczucia z osobna nie znaczą nic
Jedno z drugim się wiąże, w tym potęga tkwi

Skrępujcie mu ręce odbierzcie ofiarę
Nie stanę się tym wszystkim, czym stać się chciałeś
Będę katem i ofiarą, będę kurwą i alfonsem
Lecz nie będę ścierwem i to jest istotne
Z poważaniem Adrian Frelich


10. LUSTRA

Lustra wokół mnie
By oglądać swój ostatni taniec

Lustra wokół mnie
By poznać twórczą moc obłędu

Lustra wokół mnie
By nie czuć się samotnym

Kiedy zaczął się obłęd?!
Kiedy zaczęła się agonia?!

Lustra wokół mnie
Coraz więcej twarzy wokół

Lustra wokół mnie
Coraz więcej twarzy do siebie podobnych

Lustra wokół mnie
Coraz więcej twarzy moich jest

paroles ajoutées par czeski21 - Modifier ces paroles